Bez dłuższego zastanowienia wiem, że to co mnie otacza ma tak grube granice, że nie da się ich przekroczyć. Czasami wydaje mi się, że miasto jest zamknięte pod jakąś kapsułą i nie chcą pod nią wpuścić niczego nowego. Staje się to na dłuższą metę bardzo, ale to bardzo irytujące.
Słysząc po raz kolejny w jakim to beznadziejnym mieście mieszkam sama nie wiem czy chcę go bronić, sama je wybrałam i jest 'moje'. Nie obchodzi mnie co inni mówią, mi jest dobrze tutaj. Nie rozumiem tego, ja się innym nie wtrącam w ich przestrzeń, w ich życiowe decyzje, ale co niektórzy uwielbiają nieproszeni o to w zupełności wyrażać swoje jakże mądre opinie.
Jestem młoda, nigdy nie powiedziałam, że zostanę tu na zawsze. Może i to miasto jest 'zacofane' ale lubię je takie jakie jest i nic nikomu do tego. Są ludzie którzy mieszkają w najbardziej rozwiniętych miastach świata i jest im tam źle, a ja mieszkam tu i jest mi dobrze. Więc kto ma gorzej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz